Pewnego razu, o wczesnej porze, stawiliśmy się w komplecie na dworze. Przed dworcem Kolei, polskich oczywiście - nasze twarze wyglądały bardzo uroczyście. W magicznym dniu naszego wyjazdu, wsiedliśmy do...szynowego pojazdu. Znosząc trud cały tej długiej podróży, kadra liczyła, że oko nam się zmruży. Lecz cóż tu wyrzec - w dzieciach jest energia. Niezmierzona ilość - jakby morska głębia. Po przeprawie busem z Białawego Stoku, ujrzeliśmy Dom Serc - znany niektórym ze zeszłego roku. Myśląc pozytywnie, że dopisze pogoda, rozpoczęła się kolejna kolonijna przygoda.
Poniżej opowiem o różnych wydarzeniach, które pozostaną na długo nie tylko w mych wspomnieniach!
kolonista Tadziu
Kilka razy - ze względu na niezadowalający stan atmosfery bądź późną porę - spotkaliśmy się w świetlicy. Korzystając z przygotowanych wcześniej mini-giszowców próbowaliśmy coś razem zaśpiewać. Poznaliśmy także zabawę "haha". Jednak największą popularnością cieszyły się zajęcia z naszą Panią od muzyki.
Po otrzymaniu oficjalnych kolonijnych koszulek, mogliśmy sobie zrobić oficjalne kolonijne zdjęcia. Dodatkowo prezentujemy kadrę.
W pierwszy wolny wieczór trzeba było coś przygotować. W tym celu zgłoszono się do Specjalisty ds. ogranizowania imprez. Wyczarował - karaoke.
Luksusowa podróż katamaranami po jeziorze Necko i rzeką Netta. Każda jednostka inaczej wyposażona: gril, łoże, dodatkowy skórzany fotel. Ale tylko na pokładzie jednego okrętu można było wypić najlepszą kawę w okolicy.
W tym roku nie malowaliśmy koszulek. Oprócz specjalnych farb do materiału otrzymaliśmy wakacyjną odmianę plecaka.
Obok obowiązkowych rozgrywek w piłce nożnej i siatkowej pojawiły się nowe dyscypliny. Szachy , warcaby, rzucanie szyszkami do wiaderka... Do dyspozycji była także trampolina.
Co można robić po śniadaniu i sprawdzeniu czystości? Oczywiście wybrać się na naszą ulubioną, dogodnie położoną plażę.
I wreszcie upragniona przez (prawie) wszystkich dyskoteka. Podobno się udała. Puszczacz muzyki postarał się.
Z czym nam się kojarzy to hasło? Po pierwsze z pontonami ciągniętymi przez motorówkę. Po drugie z takim plażowym batutem i zjeżdzalnią. A ogólnie - z rozległą piaszczystą linią brzegową, przy której można się opalać.
W tym roku jedna wycieczka - na północny-zachód. Na początku Święta Lipka, gdzie zwiedziliśmy bogato zdobiony barokowy kościół. Najcenniejszy zabytek świątyni stanowiły ruchome organy.
Po wysłuchaniu koncertu i krótkiej prywatnej modlitwie u Braci Jezuitów, udaliśmy się do Parku Miniatur Warmii i Mazur. A tam różne małe domki - w większości zamki krzyżackie. Największe wrażenie robił oczywiście wiernie odwzorowany Malbork. Oprócz tego makieta Wilczego Szańca.
Następnie korzystaliśmy z placu zabaw: dmuchanych zjeżdżalni, magicznych lin i szelek pozwalających wysoko skakać. I oczywiście pociąg - tylko dla odważnych. Niektórzy bali się, że przy tej zawrotnej prędkości wypadnie z zakrętu i wszczyscy się potłuczą. A dla starszych chłopców - karnety na strzelnicę.
Po przyjściu pod autokar na posiłek regeneracyjny, ujrzeliśmy wojskową ciężarówkę. Podzieliliśmy się na dwie grupy i zwiedziliśmy obrzeża wspomnianego już Wilczego Szańca.
W drugm tygodniu można było wykazać się kreatywnością. Korzystając z niewielkiej ilości materiałów, agrafek, igły i nici oraz własnych ubrań - tworzyliśmy kreacje. W czterech kategoriach (strój na miasto lub plażę; strój wieczorowy lub sportowy) zaprezentowało się ponad 15 osób. Nagrodzeni zostali także projektanci
Katamaran - sprawa luksusowa, jednak lżejsze jednostki pływające mogą zapuścić się w głąb Doliny Rospudy. Szukaliśmy sławnych w całej Polsce żab. Niestety - prawdopodobnie spały gdzieś w krzakach nad brzegiem rzeki.
Poniżej prezentujemy galerię drużyn sportowych oraz laureatów przeróżnych konkursów i zawodów sportowych
W chłodniejsze dni też można wybrać się nad jezioro Necko. Przyjemnie przerzucić się na szybsze maszyny - a kajaki zostawić w tyle.
"Za górami, za lasami żyła sobie królewna - w zamku z trzema wieżami. Ojciec, król Roger, na wojnie siedział, o losie rodziny swej nic nie wiedział..." Tę historię znaliśmy z zeszłego roku. Tym razem na scenie wystawiono drugą część sztuki - Mirabelka z Kaspianem zwiedzali Europę.
Nawiązywała ona do cyklu Spotkań z Panem Tadeuszem, który opowiadał o geografii, historii i kulturze wybranych krajów Starego Kontynentu i USA.
Na zakończenie turnusu - tradycyjnie uroczysta kolacja. Jak na agapę przystało, na początku krótkie spotkanie w kaplicy. Po dwóch tygodniach każdy znał przynajmniej trzy piosenki, czym mógł się pochwalić. A Bogu trzeba podziękować - wszelkie dobro od Niego pochodzi.
Następnie: "Poloneza czas zacząć!" rzekł pan Tadeusz i wspaniałe panie kucharki aż wyszły zobaczyć co dzieje się w ogrodzie. Po kolacji przyznano Ordery Uśmiechu (panie musiały wypić pół szklanki 100% soku z cytryny).
Gdy rozdawano nagrody za konkurs czystości i za aktywność, dj Arturro rozkładał swój sprzęt. W konsekwencji większość osób udała się na dyskotekę, a wybrani spośród wielu - poszli zmywać.